niedziela, 13 grudnia 2015

Zdrowie i uroda: moja przygoda z antykoncepcją hormonalną


Miałam pisać o cieniach do powiek, miałam dodawać rozdanie (dodam potem!), miałam posprzątać i zrobić obiad. Ale ostatnimi czasy dostałam kilka sygnałów, że warto byłoby na moim blogu poruszyć temat bardzo ważny dla kobiet. Dodać trochę oliwy do ognia czy co tam chcecie.


Na wstępie chciałabym zaznaczyć, że nie chcę tu prowadzić dysput światopoglądowych, które w przypadku antykoncepcji hormonalnej lubią się bliźniaczo pojawiać w internecie. Tu na łamach tego bloga, będziemy mówić o faktach medycznych i co najwyżej o moich subiektywnych odczuciach związanych ze stosowaniem określonych substancji.

Przez wiele lat stroniłam od antykoncepcji hormonalnej, głównie na skutek przedpotopowych zeznań koleżanek mojej mamy tudzież internetowych historyjek. Nadwaga, wahania nastroju, szeroko rozumiane dziwne samopoczucie i inne tego typu rzeczy stanowczo mnie od tego rodzaju antykoncepcji zniechęcały. Bezpośrednim jednak bodźcem do jej stosowania przeze mnie nie stał się fakt samego działania zapobiegającego ciąży jakie mają hormony, ale beznadziejna sytuacja... Miesiączkowa. Mówiąc brutalnie co miesiąc przeżywałam koszmar, 3-4 dni wyjęte z życia, potworne humorki, PMS z piekła, ból nie do zniesienia i ocean krwi. Nie pomagały ani przeciwbólowe leki dostępne powszechnie w każdej aptece, ani rzeczy w stylu Ketonal czy pochodne MORFINY. Byłam bezradna. Ponieważ wiedziałam, że nie mogę sobie pozwolić, żeby co miesiąc aż do czasu przekwitania zwalniać się z pracy i z życia, tak naprawdę, muszę temu zapobiec.

Zaczęłam brać Harmonett, który później zastąpiłam tańszym Sylvie20. Obecnie biorę Vibin Mini. Łącznie około dwóch lat. Myślę, że to dobry czas by podać Wam tutaj na tacy moją "recenzję" na ten temat. Formą przystępną i łatwą w odbiorze będzie pewnie lista plusów i minusów stosowania hormonów :)

PLUSY

1. Obecne tabletki antykoncepcyjne nie są tak inwazyjne jak ich pierwowzory. Zawierają najmniejsze możliwe dawki hormonów bez uszczerbku na ich skuteczności.

2. Podczas stosunków nie trzeba zabezpieczać się w żaden inny sposób (oczywiście, jeśli ma się "sprawdzonego" zdrowego stałego partnera, bo tabletki nie chronią przed chorobami przenoszonymi drogą płciową).

3. ...co jest dużo przyjemniejsze dla obojga partnerów oraz wzmacnia ich więź ~(˘-˘~)

4. Rygor ich codziennego przyjmowania nie jest jakoś bardzo... Rygorystyczny. Wystarczy, że przyjmie je się mniej więcej o tej samej porze, a jak się zapomni, to też działanie antykoncepcyjne jest zachowane - musimy tylko pamiętać, by "zapominaną tabletkę" przyjąć do 12 godzin od stałej "godziny przyjmowania".

5. Nasza cera podczas kuracji może wyglądać lepiej (napisałam może, bo w skutkach ubocznych może być napisane "trądzik"). Moja cera z mieszanej zmieniła się na suchą, co mi dużo bardziej odpowiada - makijaż trzyma się na niej cały dzień, a dobry krem nawilżający robi robotę. Do tego mam zdecydowanie mniej podskórnych grudek i zaskórników, zmniejszyły mi się pory i w ogóle łał.

6. Tabletki działają tylko wtedy gdy się je bierze - po ostawieniu od razu wraca nasza płodność.

7.  MIESIĄCZKI PRZESTAJĄ BYĆ BOLESNE <3



8. Zniknął mi PMS.

9. Zniknęły moje "humorki".

10. Czuję się dużo bardziej hm... Ogarnięta? Decyzje podejmuje wolniej, mniej impulsywniej niż w przeszłości.

11. Uwaga, to jest hit - zmienia się gust do mężczyzn. To prawda! Podczas brania hormonów szukamy partnerów bardziej rozważnych, odpowiedzialnych i stabilnych niż ich poprzednicy. Paradoksalnie szukany wtedy lepszych kandydatów na ojców naszych dzieci :D To jest dla mnie ogromnie dziwne, ale tak właśnie jest!



MINUSY

1. Hormony to jednak nie witaminy więc wpływają nam bezpośrednio na cały organizm, a najbardziej na układ nerwowy i... Mózg. Trzeba o tym pamiętać i wiedzieć, że na każdego w związku z tym mogą wpływać inaczej.

2. Pluso-minus. Żeby je przyjmować trzeba zrobić szereg badań (np. próby wątrobowe), a żeby je regularnie przyjmować trzeba regularnie (nie lubię powtórzeń) chodzić po receptę do ginekologa. Przynajmniej w tym kraju ;]

3. Można lekko przytyć. Mi w dodatku zwiększył się apetyt co niezbyt mnie cieszy.

4. Niestety tabletki mogą zwiększać ryzyko zakrzepów i zawałów.

5. ...dlatego nie powinno się palić podczas ich stosowania. Cholera, a ja lubię czasem sobie zajarać!

6. Czuję się ospała, a same tabletki spotęgowały moje depresyjne nastroje.

7. Moje libido znikło, absolutnie wyparowało. Pojawia się tylko od czasu do czasu bez konkretnego bodźca czy przyczyny, nie zawsze wtedy kiedy by się "przydało". Jest to dla mnie sytuacja nietypowa, bo wcześniej myślałam o seksie non stop. Jak na stuprocentowego mężczyznę przystało.

8. Zwiększyło się wypadanie moich włosów (chociaż nie wiem czy tabletki są bezpośrednią przyczyną problemu, ale na 99% - tak).


REASUMUJĄC

Nie taki diabeł straszny, ale trochę straszny jednak jest. Trzeba samemu spróbować i zrobić bilans zysków i strat, żeby móc się w tej materii wypowiedzieć. Dla mnie sam fakt, że mnie nie boli podczas okresu to cud nad cudami - dlatego kontynuuję terapię, tym bardziej, że inne metody leczenia zawiodły. Zamierzam za niedługo zrobić sobie przerwę i prawdopodobnie przerzucić się na NuvaRing czyli wkładkę z hormonami, która nie wpływa na cały organizm, tylko sam układ rozrodczy. Zobaczymy jak to będzie. 

Jakie są Wasze doświadczenia z hormonami? Bierzecie, nie bierzecie, jakie tabletki/metody okołohormonalne polecacie?


*we wpisie skorzystałam z darmowych zdjęć

20 komentarzy:

  1. Stosowałam antykoncepcję hormonalną wiele lat. Minus był jeden - dupsko mi się rozrosło paskudnie - ciekawe, bo nic wiecej. Reszta niby ok. Ale... Pojawił sie zakrzep i tu juz żarty się skończyły, bo o mały włos nie zakończyłam zabawy na tym padole. Fakt- wczesniej żadnych badań nie robiłam, ba- nawet nie miałam pojęcia, ze należałoby je wykonać. Obawiam sie, ze pan doktor rowniez był nieświadomy.Teraz nie ma mowy o tego rodzaju środkach.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. :( O rany :( Ale zakrzep pojawił się prawdopodobnie od tabletek czy raczej dolały oliwy do ognia??

      Usuń
    2. Nie. To po wypadku. Ale o tabletkach już mowy nie ma.

      Usuń
    3. Kobieta po przejściach :( Współczuje!

      Usuń
  2. Ojjjj tak, genialny wpis! Też biorę vibin mini ;) Też jarają Cię te czadowe naklejki z dniami?! xD
    Zgadzam się co do odczuć
    +: 7 i 11. Niestety 9 i 8 jest u mnie kompletnie na odwrót. Wcześniej nie miałam, teraz mam.
    -: 3, 6 i 7. Z 7 to ciężki temat, kiedyś chłopak (były) nazwał mnie nimfomanką O.o teraz jest inaczej, ale nikt nie narzeka. Mój chłopak też nie jest z tych "rzucających się na mięso każdego dnia" :)
    I z 3 jest problem. Z osoby z wieczną niedowagą zmieniłam się w osobę o normalnej wadze ale z ogromną OPONĄ -.-

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Taaak, naklejki z dniami to super pomysł :D
      Z odczuwaniem temperamentu drugiej osoby, to też jest tak, że w zależności od tego jaki ma ta druga osoba, tak będzie w zniekształcony sposób odbierany przez tą pierwszą xD (Paulo Coelho)
      Mnie też przyoponiło :/ Mnie przez większość życia nazywano anorektyczką, także ten... :/

      Usuń
  3. stosuję tabletki od 2 lat z tych samych powodów co twoje :) lekarz na początku nie chciał mi przepisać bo miałam niecałe 18 lat, ale miarka się przebrała gdy dostałam okresu pisząc maturę więc można sobie wyobrazić co przeżywałam. dla mnie antykoncepcja hormonalna ma same plusy :D co prawda trochę mi się przytyło, ale nie składam winy na tabletki :D

    pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To musiał być okropny hardkor, współczuje! Nikt, kto nie przeżył takiej miesiączkowej męki nie będzie wiedział jak to potrafi utrudnić życie...
      No to zdrówka i dobrego samopoczucia życzę :)

      Usuń
  4. A ja stosowałam przez 1.5 roku przestałam na życzenie mojegoo K ale myslę ze wróce do nich :) To prawda że na seks się nie ma ochoty :P Ale po nich moja uspokoila sie na dobre i tak do dzis nie mam pronlemow ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bierzemy tabsy - źle, nie bierzemy - też źle, ech :D "Ale po nich moja uspokoiła się(...)" - masz na myśli miesiączkę?

      Usuń
  5. Ja biorę tabletki i jestem narażona na zakrzepy plus dodatkowo jestem nadciśnieniowcem :D
    Baardzo się staram, żeby ciśnienie nie przekraczało 150, bo inaczej papa tabletki :p
    Mnie obecnie miesiączki nie przerażają, bo nie bolą, prócz ból mięśniowych kręgosłupa, ale na to też znalazłam rozwiązanie (Opokan) :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Stosowałam antykoncepcję hormonalną i nie zauważyłam żadnych minusów. Teraz postanowiłam zrobić przerwę i już widzę, że wracają przyści, o których zapomniałam. Chyba wkrótce znów zacznę brać tabletki.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też się boję, że jak odstawię, to wszystko co złe szybko wróci...

      Usuń
  7. Ja stosowałam tabletki około 2 lat i minusów nie zauważyła. Nie było tycia, zwiększonego apetytu czy spadku libido. Teraz gdy jestem chwilę po porodzie wiem że gdy wrócę do antykoncepcji to będą to znowu tabletki :)

    OdpowiedzUsuń
  8. ja też biorę tabletki a na skutki uboczne mam harmonellę,chroni serce, wątrobę czy układ krążenia więc nie boję się tak zakrzepicy, pomaga utrzymać prawidłową wagę, mnie też poprawiły się włosy,skóra i paznokcie po jej stosowaniu, dla mnie to taka zdrowa dieta w pigułce

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Używam od czasu do czasu Harmonelli, ale ostatnio ginekolog powiedziała mi, że to tylko sposób na wyciągnięcie od ludzi pieniędzy... No i bądź tu mądry!

      Usuń
  9. Ja używam od ponad 3 lat Narayę - świetnie się po nich czuję, ale tak samo - jestem bardziej poddatna na humorki depresyjne podczas PMS i uciekło mi gdzieś w las libido. Osłonowo na wątrobę biorę Sylimarol - chciałam kupić Aseqrellę, ale Pani w aptece mi powiedziała, że zdecydowanie lepszy i na pewno bardziej naturalny, bo ziołowy, będzie właśnie on.

    OdpowiedzUsuń
  10. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń