W Drogeriach Natura już od dłuższego czasu możemy dostać kosmetyki firmy Wet'n'Wild. Dziwna nazwa i nieco tandetny design mocno mnie od niej odstraszały. Czy słusznie?
W internetach gadajo
Na YouTubie, głownie zagranicznym często nawet topowe "gwiazdy" tego medium wspominały o tej marce prosto z Miasta Aniołów z radością i entuzjazmem. Gdy któregoś dnia zobaczyłam je na półkach rodzimej drogerii, serce zabiło mi mocniej. Ile szminek! Ile cieni! A te kredki do oczu - jakie długie! No ale te opakowania... Przecież to chińszczyzna - pomyślałam. I serce wróciło do swojego naturalnego rytmu.
Ach, te promocje!
Któregoś dnia w Krakowie padał deszcz. Aby schronić się przed straszliwym żywiołem, jedynym miejscem z dachem w pobliżu okazała się, a niech to, Drogeria Natura. A w niej promocja -40% na produkty do ust. Niech stracę. Raz, dwa, trzy. Trzy jesienne kolory szminek (kupione wiosną) od Mokrych i Dzikich wylądowały w koszyku za złotych sześć za sztukę (normalnie około 10 zł).
Ach, te promocje... Znowu?
Któregoś dnia w Gdańsku padał deszcz. Aby schronić się przed żywiołem, jedynym miejscem z dachem w pobliżu okazała się, a niech to, Drogeria Natura. Los lubi się powtarzać. Wtem promocja. Tym razem -40% na całą markę. W koszyku wylądowała paletka o przyjaznej nazwie "Comfort zone" za złotych niecałe trzynaście (normalnie około 23 zł).
Pomadki
Jakość pomadek, jak za tak śmieszne pieniądze, bardzo mnie zaskoczyła. Są matowe, trwałe i mocno napigmentowane. Przypominają mi trochę pomadki z Inglota. I w związku z tym musi pojawić się jeden minus - nakładają się bardzo topornie. Niemniej raz nałożone - są nie do zdarcia.
Opakowania mają plastikowe i bardzo liche. W dodatku "wkładu szminki" nie da się schować całkiem do środka, więc zamykanie pomadki to gra dla ludzi o mocnych nerwach - nigdy nie wiadomo czy się przypadkiem nie ubabrzesz. Jednak za tą cenę, jestem w stanie wybaczyć tą niedogodność.
Niestety istnieje mała różnica pomiędzy formułami tych pomadek nawet w ramach jednej linii. Poniżej są swatche trzech kolorów. Ten na górze fioletowo-wampirzy jest najbardziej suchy i w związku z tym najgorzej się go nakłada. Także Vamp It UP, mimo że piękny i dobry na wszelkie Holołiny - nie nadaje się na podium.
Pomadki od dołu: Mocha-licious, Cherry Bomb, Vamp It Up |
Cienie
Nie zrobiłam czegoś co wydaje się pewnym must-havem na blogu kosmetycznym, a mianowicie swatchy cieni. Spieszę jednak z wytłumaczeniem. Wytłumaczenie nieoficjalne - zapomniałam je zrobić (ta sesja zdjęciowa miała miejsce w sierpniu, a obecna aura nie do końca pasuje do tego typu zdjęć...). Wytłumaczenie oficjalne - niestety po wielu testach uważam, że te cienie nie są warte uwagi. Serio nie są warte uwagi. Wszystkie z nich to cienie perłowo-metaliczno-drobinkowe o zerowej trwałości. Używałam je tylko na dobre bazy tj. Stay Don't Stray z Benefitu i Shadow Insurance z Too Faced. Niestety to im nie pomogło. Samo opakowanie paletki jest liche, cienkie, wykonane ze słabej jakości plastiku. Plusem może być jednak to, że zajmuje bardzo mało miejsca - powiedzmy sobie jednak szczerze, że to nie jest wyznacznik dobrej jakości produktu. Na każdym cieniu wygrawerowane jest dane "zastosowanie" cienia: browbone, crease, definer. Niestety nie nadają się do przeznaczenia, które sugeruje nam producent (Metaliczny cień w załamanie? Chamska perła na łuk brwiowy? Kochanie, lata 90' są za nami!).
Uważam jednak, że jest jeden powód dla którego warto kupić tą paletkę (przynajmniej na promocji). A mianowicie brązowo-niebieski cień duchrome, który nazwy nie posiada. Pięknie się mieni i na szczęście na bazie utrzymuje się najlepiej z całej palety. Można go nałożyć na mokro i na sucho. Porównać go można do pigmentu Blue-Brown z MACa albo do pigmentu nr 85 z Inglota.
Inne kolory podlinkuje w ramach grafiki googlowej TUTAJ.
Ich Troje kontra Rainbow Dash |
Czy warto, tak jak ja, w deszczowy dzień zabłądzić do Drogerii Natura i sprawić sobie coś z tych rzeczy? Same oceńcie. Ale następnym razem nie zapomnijcie z domu parasolki!
Pomadki jakie piękne !
OdpowiedzUsuńTak, są naprawdę piękne, warto się skusić, mają mnóstwo fajnych kolorów na teraz!
UsuńJestem ciekawa dlaczego wybrali akurat taka nazwe dla swojej marki :P Dziwnie sie kojarzy :P
OdpowiedzUsuńNo więc właśnie :P
UsuńJa miałam jedno skojarzenie co do tej marki :P Do tej pory kupiłam tylko ich lakiery, które są jakościowo średnie ;) Ale te pomadki kuszą swoimi kolorami :)
OdpowiedzUsuńTrudno nie mieć skojarzeń :P Podobno kredki, pudry i podkłady też mają słabe. Ale na pomadkę na pewno warto się skusić ;)
UsuńWszystkie kolory pomadek mi się podobają :) Obserwuje bloga :D
OdpowiedzUsuńDzięki, lecę się odwdzięczyć ;)
UsuńHah, wybacz, przecież ja już Cię obserwuje ;p
UsuńUwielbiam Wet'n'Wild! Szczegolnie wlasnie pomadki i ostatnio dodali do asortymentu paletki do konturowania. Mimo ze opakowania sa liche to kosmetyki jakoscia zadziwiaja. Pozdrawiam! :)
OdpowiedzUsuńPaletek nie widziałam, muszę im się przyjrzeć :)
UsuńSłyszałam o tej marce, ale niczego nie próbowałam ;)
OdpowiedzUsuń